O tym jak los bywa przewrotny - Historia mojego dziadka kaletnika
O tym jak los bywa przewrotny - Historia mojego dziadka kaletnika

 

Było tanie i słabej jakości 

Przez lata trochę się tych wycinków nazbierało jednak ten jest moim ulubionym. Jak już wspominałam zawsze się uśmiecham pod nosem, kiedy dochodzę do fragmentu o dzieciach co to nie poszły w ślady pana Jana...

Jednak jest to też o tyle ważna wypowiedź, że pokazuje jakie zmiany nastąpiły od tamtego czasu. 11 lat temu dziadek narzekał na tanie i słabej jakości przedmioty a teraz zaczynamy powracać do tradycji. Cieszę się, że coraz więcej osób powraca do korzeni i zaczyna na nowo doceniać jakość i rzemieślniczą pracę. 

Rodzinne tradycje rzemieślnicze

Już trochę pisałam o Tradycjach Rodzinnych jednak dziś chciałabym rozwinąć ten wątek. Zachęcam Was do poczytania, jeśli ciekawią Was tradycyjne techniki wyprawiania skóry, czy jak jeszcze kilkadziesiąt lat temu szyte były wyroby rymarskie. Pomiędzy niekiedy trudnym nazewnictwem przeplata się historia rodzinna.

Mój dziadek, pochodzi z Lubelszczyzny. Po wojnie, kiedy to rodzina dziadka powróciła do położonej u stóp Wisły, rodzinnej wsi, odbudowali dom i zaczęli hodować zwierzęta. Pojawiło się wtedy zapotrzebowanie na skórzany osprzęt. Okazało się jednak, że w okolicy nie było żadnego rymarza.

 

Brzeg Wisły w rodzinnej wsi dziadka, fot. Karolina Nowaczewska

Tradycyjne techniki wyprawiania skór

O pradziadku Bronisławie mówiło się, że był „złotą rączką”. Nic zatem dziwnego, że to właśnie on postanowił podjąć się wyprawienia skóry i szycia z niej potrzebnych rzeczy. Z opowieści dziadka Jasia wynika, że od początku wraz z bratem pomagali ojcu. Mógł mieć wtedy około 15 lat, czyli była to druga połowa lat pięćdziesiątych. Zajmowali się głównie wytwarzaniem uprzęży konnych czy siodeł. Jednak, aby wyrób mógł powstać uprzednio należało skórę wygarbować*.

Dziadek opowiadał, że wyprawiali skórę bydlęcą. Starsze osobniki mają bardzo grubą powłokę, a taka była najbardziej pożądana. Po ściągnięciu skóry ze zwierzęcia, należało ją wpierw zakonserwować i zabezpieczyć przed gniciem. Dlatego posypywali ją pewną mieszaniną soli. Następnie przystępowali do pozbywania się okrywy włosowej i części łączącej skórę z tuszą zwierzęcia. Skóra kładziona była na belce następnie przy pomocy wody i podłużnego ostrego narzędzia odwłasiano ją i mizdrowano**. Na koniec rozwieszali ją, aby mogła delikatnie wyschnąć. Kolejnym etapem było garbowanie. 

Garbowanie skór

W pierwszych latach pracy pradziadka, proces garbowania był bardzo prowizoryczny. Skórę smarowali olejem, zwijali i za pomocą pałek uderzali w skórę w celu jej rozgrzania. Powodowało to, że tłuszcz mógł lepiej wnikać w jej głąb w miejsce parującej wody. Metoda ta była bardzo nieefektywna, dlatego pradziadek skonstruował proste urządzenie.

Był to walec wkopany w ziemie, na nim był zamocowany drugi o mniejszej średnicy z dodatkowym podłużnym otworem. Na walcu zamocowane były, jak to dziadek określił, „skrzydła”. Zbudowane były z desek złączonych na obu końcach. Na widoku z góry, narysowane są otwory, było ich może z osiem, w które wkładało się pręty. Poniżej prezentowany jest szkic, narysowany przez dziadka i opisany moimi komentarzami.

Schemat działania urządzenia pradziadka

 

W pierwszej kolejności rozkładali skórę na płasko, smarowali olejem – głównie lnianym i kilkukrotnie składali w harmonijkę tak by tworzyła wąską, ale grubą powierzchnię. Jeden z jej końców wkładali w otwór, resztę owijali wokół walca. Następnie w otwory wkładano bolce, tak by skóra nie mogła się rozwinąć. Kolejnym etapem było obracanie skrzydeł w jedną i drugą stronę. Skóra dzięki rozgrzaniu zaczynała się garbować. Skórę należało wielokrotnie zdejmować, zwijać w różnych miejscach raz wzdłuż innym razem w poprzek. Tak by cała powierzchnia była równo zagarbowana. Cały proces garbowania jednej skóry trwał około 2 dni. Skrzydła przesuwano ręcznie (siłą mięśni).

Jako że szyte przez dziadków wyroby miały służyć do celów głównie technicznych, a nie dekoracyjnych, skórę pozostawiano najczęściej w jej naturalnym odcieniu. Czasami farbowano ją na czarno za pomocą dziegcia.

Lniane nici, dratwa i troki

Kiedy skóra była gotowa do użytku, przystępowali do szycia. Dziadek opowiadał, że szyli przede wszystkim to co jest najbardziej potrzebne na wsi. Wytwarzali skórzane elementy oporządzenia końskiego, takie jak uzdy, lejce, uprzęże itp. Do szycia używali dratwy, czyli bardzo mocnej nici z włókien lnianych lub konopnych. Natomiast do szycia uprzęży używali troków, czyli cienkich skórzanych pasków. Aby łatwiej było przewlekać nić smarowali smołą lub woskiem pszczelim. Jak to wspominał dziadek, praca była bardzo ciężka, zwłaszcza garbowanie skóry. Wszystkie wyroby musiały być w taki sposób szyte, aby były maksymalnie wytrzymałe i starczały na lata. 4

Rymarz, kaletnik i szewc

Pradziadkowi zależało na tym, aby jego synowie pozostali w domu. Dlatego posłał ich do szkół, które dadzą im zawód przydatny na wsi. Mój wujek, brat dziadka, został krawcem. Natomiast dziadek w Lublinie poszedł uczyć się na praktyki w zawodzie kaletnik-rymarz. Życie się jednak inaczej potoczyło - dziadek trafił w okolice Trzebiatowa, gdzie poznał moją babcię. 

Własny zakład w Koszalinie

Po przejściu na emeryturę w 1991 r. otworzył swój zakład w Koszalinie, który prowadził ponad 20 lat. Przez ten czas zajmował się przede wszystkim naprawą. Choć zdarzały mu się też nietypowe zamówienia. Jak sam mówi, jedną z najtrudniejszych rzeczy jakie mu przyszło zrobić był prezent na moje 18-te urodziny. Była nim zamówiona skórzana teczka na moje prace.

 

Skórzana teczka na prace w formacie 100x70 cm

 

Jak już wielokrotnie wcześniej wspominałam nigdy nie myślałam o tym, żeby pójść w jego ślady. Z tego względu nie zdążyłam zacząć nauki pod jego okiem, zanim zakład został zamknięty. Na szczęście udało mi się otrzymać od niego część maszyn. W tym jedną, którą czasem widać na zdjęciach z warsztatu.

To jest niesamowite jak plany mogą minąć się z rzeczywistością. Pewnie nie jeden z nas ma takie historie w rodzinie, kiedy to jedno zdarzenie zmieniło dalszy bieg. Ostatnie dwa lata są dla mnie jak kręta droga po „kocich łbach” ale w powietrzu unosi się tak piękny zapach, że aż szkoda z niej zbaczać czy zawracać. Dziękuję, że jesteście częścią tej wspaniałej wyprawy. 


Na koniec jeszcze jeden wycinek z lokalnej gazety. Tym razem nie wiem z jakiej i niestety, z którego roku.

 

 

 

_____________

* Garbowanie to proces przekształcania nietrwałej surowej skóry zwierzęcej na wyprawioną skórę użytkowa odznaczającą się odpowiednią wytrzymałością mechaniczną na działanie rożnych czynników biologicznych i fizycznych. Polega ono na wprowadzeniu do tkanki skórnej właściwej ilości garbnika (substancji garbujących), które wiążą się trwale z włóknem kolagenowym. Skóra wygarbowana jest odporna na gnicie z jednoczesnym zachowaniem odpowiedniej elastyczności i giętkości.

** Mizdrowanie jest to inaczej odmięśnianie, czyli mechaniczne usuwanie tkanki podskórnej.

 

Źródła:

  • Encyklopedia Techniki - Tom Przemysł lekki, Skóra, mizdrowanie (odmięśnianie), red. A. Schellenberg, Warszawa: Wydawnictwo Naukowo-Techniczne 1986, s. 547.
  • Turnau I., Polskie skórnictwo, Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich 1983, s. 7.
Masz pytania? Zapraszam do kontaktu:

+48 507 278 261 | kontakt@saileath.com 

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoplo.pl, powered by Shoper.